Oczekując na to aż upiecze się chleb, miotałam się strasznie po kuchni. Co chwilę patrzyłam na zegarek - czy już :) , i co kilka chwil zerkałam przez szybkę do piekarnika. W końcu zerknęłam na wielką miskę jabłek, które już powoli zaczynały lekko wymiękać :) . Pomysł urodził się natychmiast - gar kompotu z jabłek, takiego z cynamonem i goździkami. Ale jak zabrałam się do obierania, a w zasadzie już przy jego końcówce, pomysł kompotu dojrzał aż do szarlotki. Jabłka obrałam do końca, starłam na tarce i zabrałam się za zagniatanie kruchego ciasta. Nawet nie zawracałam sobie głowy mrożeniem go przez kolejne 30 min, tylko natychmiast wyłożyłam na blaszkę. Że szarlotkę lubię w opcji mało ciasta dużo jabłek - ciasta mi oczywiście zostało.... ale o tym potem. Dla przyzwoitości sztuki wsadziłam całe ciasto już na blaszce do lodówki i zajęłam się mieszaniem jabłek z cukrem, cynamonem itp. oraz przygotowaniem kruszonki. Przypomniałam sobie, że przecież mam w piwnicy kilkanaście słoików musu z papierówek, więc udałam się jeszcze po dwa takie słowiki do piwnicy. Po otwarciu jednego, domownicy niestety nie dopuścili go do użycia w cieście :) więc do piwnicy udałam się ponownie. Ciasto wyjęłam z lodówki, na spód dałam warstwę musu z jabłek, potem starte jabłka z cukrem i cynamonem (nie dawałam dużo cukru, bo jabłka same w sobie były bardzo słodkie) i na wierzch najważniejsze - kruszonka! Całość natychmiast powędrowała do piekarnika. Upiekło się pięknie, dzisiaj próbowane.... nieskromnie muszę przyznać, że naprawdę pyszna wyszła. Ja nie cierpię szarlotki z takich kupowanych jabłek w słoiku, jednak jak się człowiek troszkę pomęczy z obraniem i starciem jabłek to smak ciasta w 100% to wynagradza.
- Przepisu na kruche cisto nie podaję bo nie mam, każdorazowo robię na oko, mieszając mąkę, proszek do pieczenia, cukier, masło, jajko i śmietanę.
- Jabłka zetrzeć na grubych oczkach, doprawić cukrem i cynamonem do smaku, można dać jeszcze sok z cytryny ale ja nie miałam, więc nie dałam. Moja mama dodaje jeszcze mąkę ziemniaczaną, żeby jabłka były zwarte, ja też nie dodałam, nie są sztywne ale bardzo dobre.
- Kruszonkę robię z proporcji 1 część cukru, jedna część masła, 2 części mąki. Zagniatamy i sypiemy na ciasto. Jak wyjdzie więcej, kruszonkę mrożę, nie traci na smaku nic a nic.
Całość do piekarnika, ale nie napisze na ile, bo mój się psuje i czasami traci temperaturę. Wczoraj ta szarlotka piekła się 2 x po 40 min, i potem kilka minut na termoobiegu żeby przypiec górę.
Smacznego!